jej wymowne, przezroczyste oczy?... Czy i wtedy mówiłaby tylko o »obowiązkach względem drugich«?...
Teraz nic innego nie usłyszysz, jak tylko: dobro, pożytek, dla dobra ludzkości... Pożytek moralny, pożytek materyalny, pożytek duchowy... Każda rzecz o tyle ma racyę bytu, o ile jest pożyteczna. Czysto estetycznych spraw, dążenia do absolutu, wszystkich tych potężnych objawów tak zwanego »czystego ducha« w pięknie, ona nie uznaje.
Powiedziałem jej raz:
— Niższych współbraci podniesienie, oświecenie i t. d., wszystko dla ich »pożytku«, ma się rozumieć, jest to rzecz bardzo dobra i chwalebna. Ale wymagać od wszystkich, żeby zniżyli się i żyli dla dobra tych ludzi, to znaczy ściągnąć ludzi, wylatujących na wyżyny, znów na ziemię. To wszystko jedno, co zaprządz orła do sochy i kazać mu orać.
— O nie! dla duchowego orła, rzecz oczywista, nieodpowiedniem byłoby zajęciem, naprzykład, uczenie wiejskich dzieci, albo gospodarowanie na roli. Ale jeżeli to prawdziwy orzeł w duchu, on również pracuje dla ludzkiego dobra, tylko w inny sposób. A całe to zachwycanie się cywilizacyą, korzystanie z niej tylko dla siebie, cały ten proces poszukiwania »czystego ducha«
Strona:Czerwony kogut.djvu/233
Ta strona została uwierzytelniona.
— 227 —