Strona:D. M. Mereżkowski - Dekabryści.djvu/182

Ta strona została przepisana.

w biegu i widział, jak chorąży zbliżył się do oficera, by oddać mu sztandar i padł natychmiast, zarąbany szablą. Oficer porwał zdobyty w ten sposób sztandar i pocwałował z nim.


ROZDZIAŁ XI.

Wszystko skończone! wasza cesarska mość — meldował Benkendorf.
Monarcha milczał zamyślony.
Co to było? co to było? — przypominał sobie jak przez sen, czując, że zaszły rzecy straszliwe i nieodwołalne.
— Wszystko skończone! bunt uśmierzony — powtórzył Benkendorf, a w głosie jego było coś nowego co zdziwiło cesarza, choć nie pojął jeszcze całkiem i nie dowierzał.
Mikołaj podniósł nieśmiało oczy i znów je spuścił; po chwili spojrzał śmielej i nagle pojął, że nie stało się nic strasznego, przeciwnie wszystko odbyło się jak należy, uśmierzył oto bunt, ukarał buntowników.
Jeśli będę choć przez dzień jeden cesarzem pokażę, żem tego godzien; — pokazał.
Teraz dopiero stał się naprawdę carem, nie samozwańcem już, a samowładną. Na blade policzki jego wystąpiły dwie krwiste plamy, zagryzione wargi czerwieniły się jakby opiły się krwi i twarz cesarza nagle ożyła.
— Tak Benkendorf! skończone, już jestem cesarzem, lecz za jaką cenę, Boże mój. Cóż robić! Dziej się wola nieba.
Wszedł teraz w nową rolę i czuł, że już z niej nie wypadnie, nowa maska przylgnęła do twarzy jego, maska której nie zdejmie.