Strona:D. M. Mereżkowski - Dekabryści.djvu/200

Ta strona została przepisana.

wa. Co wasza cesarska mość każe zrobić i Oboleńskim?
Cesarz nachmurzył się i nadął; zrozumiał, że rozmówca jego nie pragnie być zwierciadłem. Westchnął jednak raz jeszcze i pochylił się nad stołem, gdzie był rozłożony plan petropawłowskiej twierdzy, z korytarzami i numerami cel więziennych. Mikołaj zakreślił jeden z tych numerów czerwonym ołówkiem, zanotował go na rozkazie do komendanta twierdzy Sukina i oddał milcząc, papier ten Tollowi, który wziął go również w milczeniu i wyszedł.
Cesarz znów oparł głowę o poręcz i przymknął oczy, próbując zdrzemnąć się i znów głowa stoczyła mu się po gładkiem obiciu.
Po chwili wszedł komendant pałacowy Baszucki, niosąc w jednem ręku szpadę, w drugiem srebrny talerzyk, na którym leżało coś małego i krągłego.
— Co to?
— Hrabia Miłoradowicz, wasza cesarska mość — zaczął, lecz nie skończył, bo głos załamał mu się w łkaniu.
— Umarł?
— Tak! wasza cesarska mość!
— Daj mu Boże królestwo niebieskie — rzekł cesarz i przeżegnał się, myśląc, że należałoby jednak coś odczuć.
— Ostatnie jego słowa były: »Umieram jakiem żył, z czystem sumieniem, szczęśliwy, że mogłem oddać życie za monarchę«. Prosił, by uwolnić jego włościan, a waszej cesarskiej mości polecił oddać tę szpadę i kulę, która go przeszyła.
Baszucki położył na stole szpadę i postawił talerzyk z kulą.