Odwróciła kilka stronnic i pokazała mu wyblakły już nieco ustęp, wypisany dużem okrągłem pismem staroświeckich nieco konturów.
— Pan Radiszczew był przyjacielem tatusia — pochwaliła się Marynka. — A oto jeszcze:
O pomnij Maryo przebłogie słowa
Nasienie niewiasty zetrze węża głowę.
Aleksandsr Łabzin.
— To był także przyjaciel tatosia — pochwaliła się znów.
— Tak więc oto czyjaś ty chrześniaczka, Łabzina i Radziszczewa — nśmiechnął się z radością Golicyn i zdało mu się, że od tej chwili złączeni są węzłem nowego powinowactwa.
— A ty co myślałaś? — zaśmiała się z tryumfem. — No, a teraz mów, opowiedz co dalej.
Skoro opowiedział, jak czternastego Mikołaj strzelać kazał do bezbronnego ludu, ona wyszeptała blednąc.
— Jeśli tak, to zabić zwierza — i nie spytała już czy wolno zabijać dla Chrystusa, a i on zro-