wyrażających melancholię i wrażliwość. Był to Mikołaj Karamzin, cichy, jesienny, wieczorny człowiek. Chory był wciąż w tych dniach. »Nerwy mam — mówił — zupełnie rozbite, czuję się słaby, jak dziecko«. Zgnębiony był śmiercią cesarza Aleksandra, jak stratą najlepszego, umiłowanego przyjaciela, zgryzła go również obojętność wszystkich dla tej śmierci.
— Wszyscy myślą o sobie, nikt o Rosyi.
Wszystko drażniło go, raniło, dotykało, chciało mu się wciąż płakać bez przyczyny; czuł się starym, biednym, rozbitym, całkiem, jak jego »Biedna Liza«[1].
Mikołaj polecił mu pierwotnie zredagowanie manifestu o swem wstąpieniu na tron, lecz później projektu nie przyjął. Nie podobały mu się słowa »Skoro Rosya żyje w pomyślności, jaką daje powszechna swoboda praw obywatelskich i spokój czystych serc“. Karamzin zmienił to zdanie, lecz poprawka nie znalazła uznania i polecono napisanie manifestu Sperańskiemu.
Karamzin zgryzł się, lecz nie przestał bywać u dworu, aby mówić o przyczynach powszechnego niedomagania i środkach uszczęśliwienia ojczyzny. — Mówił, lecz nikt go nie słuchał, tak, że wreszcie zamilkł i odszedł!
— Skończone, skończone życie moje, pora umierać — i śmiał się i płakał na przemiany nad biedną, starą Lizą.
I teraz, stojąc obok kominka, spoglądał zdala na wszystko z zadumaną troską.
- ↑ Powieść Karamzina »Biedna Liza«.