Strona:D. M. Mereżkowski - Dekabryści.djvu/276

Ta strona została przepisana.

— Przywiózł, a może być, nie pamiętam, w każdym razie sam chciałem, w Rosyi nie ujdziesz. Ja sam na siebie doniosłem. Ruski człowiek odważny jest, jak szpada, twardy, jak krzemień, dopóki w duszy ma Boga i cara, a bez nich robi się z niego szmata, podlec! Ot taki, jak ja teraz. Bo ja podlec jestem wasza wielmożność, co — spytał, zwracając się do Benkendorfa i patrząc mu prosto w twarz.
— Co znowu, przeciwnie, jesteście szlachetny człowiek, który zbłądził, lecz nawrócił się.
— Nieprawda! Po oczach waszych widzę, że to nieprawda. Mówicie szlachetny, a myślicie podlec! No, ale i wy panowie — dodał, spozierając z kolei na wszystkich — wy także, skoro słuchacie podleca też ładni ludzie jesteście. Ja tu od rozumu odchodzę, a wy wyzyskujecie to, co wy ze mną wyrabiacie? Katy, katy, oprawcy!
Twarz jego zbladła i skrzywiła się przykro.
— Przeklinam was, sakończył wreszcie.
Golicyn znów się cofnął; zakrył oczy rękami, to znów uszy zatykał, aby nie słyszeć, nie na długo jednak, bo znów ciekawość pociągnęła go nieprzeparta, znów rozsunął fałdy portyery i słuchał.
Odojewski leżał teraz, milcząc z samkniętemi oczami, jakby omdlały, lecz znów otworzył oczy i mówić zaczął prędko i bez związku, jak w gorączce.
— No cóż! A niech! Wszyscy podli są i wszyscy szlachetni; niewinni, nieszczęśliwi. Zwierzęta i anioły równocześnie, upadłe anioły, zbuntowane trzeba tylko zrozumieć. Przemądra dobroć panuje nad światem, tak powiedział Niemiec Szelling. Es herrscht eine allweise Güte, über die Welt, a