»Rosya ginie! Rosya ginie! Boże ratuj Rosyę«, temi słowy modlę się umierając. Wiem, że umrę. Wszyscy mówią, że nie będzie wyroków śmierci, a ja myślę, że będą. A choćby ich nie było, ja i tak umrę. Ze złamanemi nogami człowiek chodzić nie może, z duszą złamaną nie może żyć.
Po rozbiciu powstańczego pułku czernichowskiego dnia 4 stycznia przywieziono mnie do Petersburga rannego tak ciężko, żem nie spodziewał się zostać przy życiu, a jednak żyję. Nie umarłem pierwszą śmiercią, by umrzeć drugą.
Żeglarz zaparty krami rzuca w morze flaszkę z ostatnią krzepiącą myślą: »Dowie się może kto, jak zaginąłem«. Tak samo i ja rzucam w ocean przyszłości te zapiski przedśmiertne; mój testament dla Rosyi. Piszę na świstkach chowam i o skrytki. W podłodze mojej celi odchyla się jedna cegła, więc pod nią. Przed śmiercią oddam któremu z towarzyszy, może zdoła przechować. Źle piszę po rosyjsku. Je dois avouer à ma honte, quo j’ai plus d’habitude de la langue française que du russe. Pisać więc będę w obu językach. Taki już nasz los: obcy w ojczyźnie. Spędziłem dzieciństwo w Niemczech, Francyi, w Hiszpanii. Gdyśmy zobaczyli na pruskiej granicy rosyjskiego kozaka na warcie, brat Maciej i ja wyskoczyliśmy z karety i rzuciliśmy się ku niemu, by go uściskać. — Bardzo się cieszę, że długie przebywanie na obczyźnie nie ochłodziło waszej miłości dla ojczyzny — rzekła matka moja, gdyśmy pojechali dalej. — Lecz przygotujcie się dzieci na
Strona:D. M. Mereżkowski - Dekabryści.djvu/340
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ VI.
Zapiski G. I. Murawiewa Apostoła.