Strona:D. M. Mereżkowski - Dekabryści.djvu/347

Ta strona została przepisana.

braknie. Nie sądź mnie więc wedle tego, com zdziałał, lecz wedle tego, com chciał zdziałać.

*

Nie myśleliśmy wcale o powstaniu, gdy naraz 22 grudnia, jadąc z bratem Maciejem z Wasilkowa, miasteczka pod Kijowem, gdzie stał pułk czernichowski, do Żytomierza do głównego sztabu korpusu, dowiedzieliśmy się przypadkowo na ostatniej stacyi od kuryera senackiego, rozwożącego urzędowe listy, o wypadkach, zaszłych czternastego w Petersburgu. W sztabie korpusu dowiedzieliśmy się, że rząd natrafił już na trop tajnego związku i że aresztowania zaczęły się. W drodze powrotnej do Wasilkowa przyjaciel mój Michał Pawłowicz Bestuzew Riumin, podporucznik połtawskiego pułku, uwiadomił mnie, że komendant pułku Gebel, ścigał mnie z żandarmami. Postanowiłem przedrzeć się do czernichowskiego pułku, żeby tam wywołać powstanie. Rozumiałem dobrze, że to pomysł rozpaczliwy, że poczynanie walki z garstką ludzi przeciw olbrzymim siłom rządowym, to szczyt nierozumu, lecz nie mogłem opuścić powstańców na północy.

*

Jechaliśmy więc do Wasilkowa bocznemi drogami, kryjąc się przed Geblem. Śniegu było mało, straszliwa gruda, bryczka się nam złamała, wynajęliśmy w Berdyczowie żydowską furmankę i 28 grudnia, dowlekliśmy się do miasteczka Trzylasy, na starej kijowskiej drodze o 45 wiorst od Wasilkowa. Zatrzymaliśmy się w chacie kozackiej, na kwaterze porucznika Kuźmina i znużeni drogą poszliśmy spać.
W nocy przyleciał Gebel, postawił dokoła chaty żandarmów, zbudził nas i oświadczył, że are-