Strona:D. M. Mereżkowski - Dekabryści.djvu/358

Ta strona została przepisana.

ukaz, żeby wyrżnąć wszystkich żydów i panów, żeby ich już raz na świecie nie było«. W szynku Mordka Szmulisa, kozak pewien z Czuhajewa opowiadał:
— Jakby się już raz rzesanie zaczęło, to jabym nie potrzebował ani piki, ani noża, a tylko bym szczypę ostrugał i osmolił, a potem nadziałbym na nią głowy siedemdziesięciu panków i siedemdziesięciu żydków; a inny znów żołnierz z Biało-Cerkwi, objaśniał.
— Jak zaśpiewają Chrystus zmartwychwstał! na świętej Jutrzni wtedy zaczną ludzie rżnąć.
Tak to zjednoczył lud Chrystusa z wolnością.

*

Niech drudzy opowiedzą, jak sześć rot mego oddziału, chluba i duma pułku, przeobraziło się w ciągu paru dni w szajkę rozbójniczą, w pijany motłoch Pugaczewski. Nie zdążyłem opamiętać się gdy się to już stało. Jak mleko zsiada się w czasie burzy, tak dokoła mnie wszczął się rozkład.
Wtedy to zrozumiałem rzecz straszną, że dla ludu rosyjskiego, wolność, to morderstwo, rozbójnictwo, bratobójstwo, zbrodniczość nieposkromiona, że z Bogiem — niewola, a wolność — z dyabłem. I kto wie! gdybym się był zgodził zostać atamanem takiej zbrodniczej szajki, nowym Pugaczewem to być może oni by mnie nie wydali i zleciałyby się do mnie zewsząd na pomoc, wszystkie dyabły, i poszliby ze mną na Kijów, na Moskwę, na Petersburg i kto wie wstrząsnęlibyśmy może cesarstwem rosyjskiem.

*

30 stycznia, o drugiej godzinie po południu, na wzgórzach Ustinowskich, koło wsi Połohy,