Strona:D. M. Mereżkowski - Dekabryści.djvu/375

Ta strona została przepisana.

miał ją więc za prześliczną osobę, całkiem jak Don Kiszot Dulcyneję. Do książek zabrał się pożądliwie, zwłaszcza wczytywał się w »Boską komedyę«. Podróżował był dawniej za granicą, był i we Włoszech, rozumiał więc cokolwiek po włosku. Dwie zwłaszcza postacie wprowadziły go w zachwyt. Farinata i Kapaniusz Quel magnanimo (Kto? ten wspaniały?) Farinata degli Uberti męczy się w szóstym kręgu piekła, na ognistym cmentarzu Epikurejczyków i bezbożników. Skoro Dante zbliża się ku niemu z Wirgiljuszem, podnosi się na wpół z ognistej mogiły.

»W pół się podnosi z takiem hardem czołem
Jak gdyby piekło miał w srogiej pogardzie«.

A olbrzym Kapaniusz jeden z siedmiu wodzów oblegających Teby, strącony do piekieł przez Zeusa, za bluźnierstwo, podobny dawnym tytanom, leży nagi na gołej ziemi pod ognistym deszczem.

Któż jest ten olbrzymi?
Co leży w ogniu z taką dumną twarzą,
Jak gdyby ogień nie palił mu ciała

pyta Dante Wirgiljusza, a olbrzym woła w odpowiedzi.

Qual fui vivo, tal son morto.

»Niech mnie raz jeszcze Zeus gromem ugodzi
Nie dam mu przeto, by się zemstą sycił«.

Kachowski sam miał się za podobnego, owym dwom wielkim wzgardzicielom piekieł.
Skoro ojciec Piotr, zapytał go ostatniego dnia przy spowiedzi, czy przebacza swym wrogom, odpowiedział:
— Przebaczam wszystkim prócz dwóch podleców: cesarza i Rylejewa.