no na wygnanie za wolnomyślność, omal że los podobny nie spotkał także i Pawła Pałyczewa. Prześladowano go, bo kochał prawdę, złych ludzi nie oszczędzał, urzędniczych łapowników i tyranów ziemian. — Samemu archirejowi dowodził, że nie powinno być wyzysku, pańszczyzny, panów i niewolników. Własnych chłopów uwolnić chciał, ale władze nie pozwoliły. Farmazonem go przezwano, bezbożnikiem i burzycielem. Gubernator chciał go do turmy wsadzić. Od tych wszystkich przykrości Paweł Pawłowicz rozchorował się i wkrótce potem umarł.
Nina Lwowna została sama, samiuteńka z małą córeczką. Troje dzieci pochowała za życia jeszcze męża, Maryńka była ostatnia. Interesa majątkowe poplątały się. Przez wielką dobroć nieboszczyka i brak zrozumienia dla jego szlachetnych uczuć, chłopi, »chamskie nasienie«, całkiem się rozwydrzyli, połowa zbiegła, reszta pije, nikt płacić nie chce, ani podusznego, ani wykupu. Ona sama nie może sobie dać rady z gospodarstwem. Znajome sąsiadki przezywają ją białorączką, bo nie bije ludzi po twarzy, a one mówią, że to dlatego, że się boi dłoń osmolić dotykając chłopstwa. Majątek zastawiony w radzie opiekuńczej na 25.000, a nie ma czem płacić procentów, gotowi sprzedać z publicznego targu, a wtedy w świat trzeba iść.
Ale Bóg łaskawy zlitował się nad sierotami i zesłał dobrego człowieka. Przyjechał do krewnych w Sierpuchowskie radca stanu, Porfiry Mikołajewicz Akwitonow (służy w departamencie zewnętrznego handlu). Zobaczył Maryńkę na balu w powiecie i tak się zachwycił, że w kilka dni później oświadczył się.
Strona:D. M. Mereżkowski - Dekabryści.djvu/8
Ta strona została skorygowana.