Strona:D. M. Mereżkowski - Dekabryści.djvu/81

Ta strona została przepisana.

— Mój plan taki — zaczął. — Skoro zbiorą się półki, dla nowej przysięgi, a żołnierze okażą się niechętni, to oficerowie odprowadzić ich powinni do najbliższego pułku, a skoro się ten przyłączy, do następnego, i tak dalej. Gdy już wszystkie pułki gwardyjskie, a przynajmniej znaczna ich część, zebrane będą razem, zażądać zbiorowo przybycia cesarzewicza Konstantego. W ten sposób zachowane zostaną formy legalne, a sam nawet opór żołnierzy będzie świadectwem ich wierności. Równocześnie udać się trzeba do senatu i zażądać wydania manifestu, w którym się ogłosi, że mają być wybrani delegaci z każdego okręgu, dla rozstrzygnięcia, komu ma przypaść tron i na jakich podstawach. W międzyczasie senat powinien zatwierdzić rząd tymczasowy, który zatrzyma władzę, dokąd nie zostanie uchwaloną nowa rosyjska konstytucya, na wiecu przedstawicieli ludowych. Po ogłoszeniu manifestu wojska powinny wyjść ze stolicy i stanąć obozem w pobliżu, aby wśród buntu nawet zachować równowagę i spokój... i spokój... tak...
— Rewolucya na różanej wodzie — pomyślał Golicyn.
— Prześliczny plan! — odparł Rylejew — tylko boję się, czy nie za wiele zabierze czasu to chodzenie od pułku do pułku i czy to koniecznie potrzebne.
— Ależ bezwzględnie, jakże można inaczej.
— Ja uważam, że wystarczy, aby się jedna rota zbuntowała, a już można będzie zrobić przewrót. Niech pięćdziesięciu ludzi stanie, to ja będę z nimi! — zawołał Rylejew z takim ogniem w oczach, że Trubecki oniemiał. Zamilkł nagle, czując, że mówi nie to, co trzeba.