Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/103

Ta strona została przepisana.

Rzeźnik był niezręcznym katem.
Spuściwszy topór, zadrasnął kark, ale cios był niepewny. Podniósł więc topór powtórnie, krzycząc na Scudilla:
— Nie tak!.. Na prawo! Trzymaj głowę więcej na prawo!..
Gallus szarpnął się i z trwogi wydał przeciągły, nieludzki ryk, jak wół na wpół zarznięty.
Tymczasem coraz bliżej i wyraźniej rozlegały się okrzyki żołnierzy:
— Niech żyje cezar Gallus!..
Rzeźnik z zamachem ciął toporem. Lunęła struga krwi gorącej na dłonie Scudilla. Głowa potoczyła się, stukając po kamiennej posadzce.
W owej chwili legioniści wdarli się do gmachu...
Barbacyon, Apodemus i Scudillo skoczyli ku wyjściu z przeciwnej strony. Kat stał w niepewności, ale Scudillo szepnął mu do ucha:
— Uprzątnij głowę straconego cezara, żeby legioniści nie poznali ciała. Tu chodzi o życie wszystkich nas.
— Więc to nie był złodziej!.. — wyjąkał kat zdumiony.
Nie wiedział, jak unieść ogoloną głowę. Naprzód wsunął ją sobie w zanadrze, ale niewygodnie mu było. Wetknął więc palec zgięty w usta i tak poniósł zawieszony czerep tego, przed którym niedawno jeszcze gięło się tyle głów ludzkich.

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Dowiedziawszy się o śmierci brata, Julian wyrzekł do siebie:
— Teraz kolej na mnie.