Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/130

Ta strona została przepisana.

przed relikwiami postawie, powracam do domu złamany, znużony, rzucam się na łoże i szlocham, gryząc poduszki, aby nie krzyczeć z bólu i wściekłości. O, ty nie wiesz jeszcze, Arsinoe, co to jest okropność i zgnilizna galilejczyków, od których konam przez lat dwadzieścia, nie mogąc umrzeć, bo my, chrześcijanie, mamy uparte życie, jak węże, które się zrastają nawet po rozcięciu! Zrazu szukałem ukojenia w cnocie teurgów i mędrców. Daremnie Nie jestem ani cnotliwym, ani mądrym. Jestem złym i pragnąłbym stać się jeszcze gorszym. Stać się potężnym i straszliwym, jak szatan, mój brat jedyny... Czemuż jednak, czemu zapomnieć nie mogę, że jest świat inny, że istnieje piękno? Czemu zjawiłaś mi się ty, bezlitosna?..
W nagłym ruchu Arsinoe oplotła obnażonemi rękoma szyję Juliana, przyciągnęła go do siebie silnie tak blizko, że uczuł dziewiczą świeżość jej ciała, i poczęła szeptać:
— A jeżeli przyszłam do ciebie, młodzieńcze, jako prorocza Sybilla, żeby ci sławę zapowiedzieć? Tyś jest jedyny żyjący śród trupów. Pięknym jesteś! Cóż, że skrzydła twoje nie są białe, jak skrzydła łabędzi, jeno czarne i straszliwe? że krzywe pazury przypominają szpony drapieżnego ptaka?.. Kocham wszystkie duchy buntownicze i potępione — rozumiesz mnie, Julianie? Wolę orły dumne i samotne od białych łabędzi. Tylko... Bądź mi jeszcze wspanialszym, jeszcze złośliwszym! Miej odwagę zostać takim do samego końca. Kłam bez wstydu: kłamać lepiej, niż się poddawać. Nie lękaj się nienawiści: ona da siłę potężną twym skrzydłom. Słuchaj, zawrzyjmy sojusz: ty mi ofiarujesz władzę, ja tobie — piękność... Czy chcesz, Julianie?..
Pod przejrzystymi zwojami starodawnego peplumu znowu, jak wtedy w palestrze, dostrzegał czyste linie na-