Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/293

Ta strona została przepisana.

— Nie odchodź, mistrzu, nie porzucaj mnie!...
— Nie obawiaj się, Julianie: duch mój nie porzuci ciebie do końca. Kocham cię, ponieważ musisz zginąć przeze mnie, umiłowany synu mój — i niema już dla ciebie ocalenia!... A nim przyjdę na świat i objawię się ludziom, wielu jeszcze zginie ludzi wielkich, wyklętych, zbuntowanych przeciwko Bogu, z sercem głębokiem na dwoje rozdartem, skuszonych moją mądrością, odstępców, podobnych tobie. Ludzie przeklną cię, ale nie zapomną nigdy, bowiem nosisz na sobie piętno moje, jako mój twór, jako dziecię mądrości mojej! Ludzie najdalszych przyszłych pokoleń mnie poznają w tobie, moje nadzieje w twej zgubie i przez życie twoje dopatrzą się mej wielkości, jak słońca przez mgłę!
— O, jeżeli zwodzisz mnie, Boski, jeżeli słowa twe są kłamstwem, pozwól mi umrzeć za to kłamstwo, ponieważ piękniejsze jest ono, niż prawda!
— Błogosławiłem cię nigdyś na życie i panowanie, cesarzu Julianie, dziś błogosławię cię na śmierć i nieśmiertelność. Idź ginąć za Niewiadomego, za Przyszłego, za Pojednawcę dwóch prawd!...
Z pełnym namaszczenia uśmiechem, jak patryarcha starożytny albo jak ojciec, błogosławiący syna, położył starzec swe dłonie na głowie odstępcy, pocałował go w czoło i rzekł:
— Oto znowu kryję się w mroku podziemnym, i nikt mnie nie pozna. Duch mój niech będzie z tobą!

X.

W Antyochii Wielkiej, stołecznem mieście Syryi, w pobliżu pierwszorzędnej ulicy, Syngonu, znajdowały się wykwintne łaźnie gorące, tak zwane termy.