Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/345

Ta strona została przepisana.

pisania. Ale samotność jego przerwało przybycie do obozu dwóch gońców: jednego z Italii, drugiego z Jerozolimy. Julian wysłuchał obudwóch. Wiadomości nie były wcale pomyślne. Trzęsienie ziemi zburzyło miasto Nikomedyę w Azyi Mniejszej. Drgnienia podziemne wywołały niesłychane przerażenie w mieszkańcach Konstantynopola. Księgi Sybilli zabraniały w ciągu roku przekraczać granice.
Poseł z Jerozolimy przywiózł list od dostojnego Alipa Antyocheńskiego, któremu Julian polecił odbudowanie świątyni Salomona. Dziwna sprzecznośc: czciciel wielobożnego Olimpu postanowił odbudować zburzoną przez Rzymian świątynię Jedynego Boga Izraela! Czynił to zaś w tym celu, ażeby wobec świata i wieków przyszłych zadać kłam przepowiedni ewangelicznej „Nie zostanie tu kamień na kamieniu, któryby nie był rozwalony” (Mat. XXIV. 2.
Żydzi z zapałem odpowiedzieli na wezwanie Juliana, i ze wszystkich stron zaczęły napływać ofiary. Plan odbudowy był wspaniały. Wkrótce rozpoczęto roboty, których dozór ogólny powierzył Julian przyjacielowi swemu, pełnemu ogłady i szlachetności komesowi Alipowi Antyocheńskiemu, dawnemu namiestnikowi Brytanii.
— Co się zdarzyło? — zapytał niespokojnie Julian, zauważywszy przed rozpieczętowaniem listu ponurą twarz gońca.
— Wielkie nieszczęście, ukochany cesarzu!
— Mów! Nie obawiaj się.
— Dopóki robotnicy pracowali nad usuwaniem gruzów i rozwalaniem starych ruin, wszystko szło pomyślnie. Zaledwie jednak przystąpiono do położenia pierwszego głazu pod gmach nowy, gdy płomienie w kształcie kul ognistych wybuchnęły z podziemi, rozrzucając kamienie i osmalając robotników. Nazajutrz z rozkazu szlachetnego Alipa wznowiono roboty. Cud się powtórzył. I po raz trzeci