Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/351

Ta strona została przepisana.

późnej nocy. Pochód wydawał się przechadzką. Pustynia witała chciwych sławy, łupów i krwi wojowników niemą pieszczotą, gwieździstemi nocami, cichymi wschodami i zachodami słońca, wonną mgłą nocy, przesyconą zapachem gorzkiego piołunu.
Szli coraz dalej, nie spotykając nieprzyjaciela.
A zaledwie przeszli, spokój znowu zwierał się nad równiną, jak morze nad pochłoniętym statkiem, i łodygi traw, zdeptanych przez legionistów, powstawały zwolna.
Nagle pustynia zaczęła się stawać groźną. Chmury pokryły niebo. Lunął deszcz. Piorun poraził jednego żołnierza, prowadzącego konie do wodopoju.
W końcu kwietnia rozpoczęły się upały. Żołnierze jęli zazdrościć towarzyszom, idącym w cieniu dromadera lub krytego płótnem wozu. Ludzie Północy, Gallowie i Scytowie, padali od porażenia słonecznego. Równina stawała się ponurą, gołą, ledwie tu i owdze przetykaną kępkami spalonej trawy. Nogi grzęzły w piasku.
Raptowny pęd wichury porywał sztandary z drzewiec i zdzierał nawet płótna namiotów, obalając ludzi i konie. Potem znowu nastawała dziwna, niespodziana cisza, która przerażonym żołnierzom wydawała się straszniejszą niż burze. Ustały żarty i śpiewy. Ale wojska szły wciąż dalej, ciągle nie spotykając nieprzyjaciela.
W początkach maja dotarli do asyryjskich lasów palmowych...
Pod Maceprakteni, w pobliżu zwalisk olbrzymiego muru, wzniesionego przez starożytnych królów asyryjskich po raz pierwszy ujrzano wrogów. Ale Persowie cofnęli się z nieoczekiwanym pośpiechem.
Pod gradem strzał zatrutych Rzymianie przebyli kanał szeroki, łączący Enfrates z Tygrysem. Wspaniała ta droga wodna, cegłami babilońskiemi wykładana i z geome-