Gdy chłopiec doszedł do lat trzynastu, nataryusz Piotr zabrał go do Florencyi. Odtąd Leonard bywał rzadko w wiosce rodzinnej. W jego dzienniku znajduje się krótka i zagadkowa wzmianka, datowana z 1494 r. był on podówczas na dworze księcia Medyolanu:
„Katarzyna przybyła 13-go lipca 1493 r.“
Możnaby sądzić, że mówi o służącej; w istocie chodziło o jego matkę.
To śmierci męża, Katarzyna, czując, że już niedługo będzie musiała rozstać się ze światem, zapragnęła ujrzeć syna. W tym celu przyłączyła się do pielgrzymów, wyruszających z Toskanii do Lombardyi dla adoracyi relikwii św. Ambrożego. Leonard przyjął matkę bardzo serdecznie. Zdało mu się, że jest małym Nardem, który nocami przybiegał do niej boso i tulił się pod jej kołdrę.
Staruszka, chciała wracać do wioski rodzinnej, ale ją zatrzymał, wynajął dla niej celę w klasztorze kobiecym, w pobliżu Santa Chiara przy rogatce Verceuil. Choroba przykuła ją niebawem do łoża, ale Katarzyna nie chciała się dać przenieść do mieszkania Leonarda, aby go nie krępować swoją obecnością. Oddał ją do najlepszego szpitala w Medyolanie do Ospedale Maggiore, zbudowanego przez księcia Franciszka Sforza, a pod względem wygody, nie ustępującego pałacom: tu odwiedzał ją codziennie, a w ostatnich tygodniach choroby nie odstępował od jej łoża.
Żaden z jego znajomych, przyjaciół i uczniów nie wiedział o przybyciu Katarzyny do Medyolanu. Artysta nie wspomina o niej w swym dzienniku. Raz tylko robi wzmiankę z powodu twarzy, spotkanej w szpitalu.
„Giovanina — viso fantastico — sta asca Catherina, all ospedale“.
(Giovannina, twarz dziwna, można się dowiedzieć od Katarzyny w szpitalu).
Strona:D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu/181
Ta strona została skorygowana.
V.