i wspaniałemi lasami. Był tam stary zamek królewski z basztą, w której przed laty ośmiu Ludwik Il Moro, książę Lombardyi, był więziony aż do swej śmierci.
Stary dozorca opowiadał Leonardowi o ucieczce księcia: ukrył się on w taczce pod słomą, ale że nie znał drogi, więc nazajutrz rano ludzie wysłani w pogoń, dopędzili go i znaleźli wśród krzaków.
Książę Medyolanu strawił ostatnie lata swego życia na pobożnych rozmyślaniach, modlitwach i odczytywaniu Dantego, jedynej książki, którą mu pozwolono zabrać, gdy opuszczał Włochy.
W pięćdziesięciu latach życia, wydawał się starcem zgrzybiałym Rzadko bardzo, gdy go dochodziły wieści o zmianach politycznych, ożywiała mu się twarz i oczy płonęły dawnym ogniem.
Zmarł 17-go maja 1508 r., po krótkiej chorobie.
Wedle opowiadań więziennego dozorcy, Il Moro przed śmiercią wynalazł sobie dziwną rozrywkę: prosił o pędzle i farby, malował ściany i sufit swego więzienia. Leonard ujrzał napis, skreślony przez księcia lichą francuzczyzną:
Je porte en prison pour ma devise que je m’arme de patience par force de peines, qu’ on me fait porter.
(Wziąłem sobie w więzieniu za dewizę, żeby uzbrajać się w cierpliwość w miarę zadawanych mi przykrości).
Drugi napis zajmował cały sufit. Zaczynał się od olbrzymich liter gotyckich, wielkości paru łokci:
Celui qui.
Lecz że zbrakło miejsca na suficie, dalsze litery stawały się coraz mniejsze i węższe: net pas contan...“ (Celui qui n’est pas content: ten kto nie jest zadowolony).
Rozmyślając nad losem nieszczęśliwego księcia, Leonard przypominał sobie, co mu opowiadał niegdyś wędrowiec, powracający z Hiszpanii, o smutnym końcu Cezara Borgii.
Za panowania Juliusza II skutkiem zdrady wpadł on w ręce swych wrogów. Wywieziono go do Kastylii i zamknięto w fortecy Medina-del-Campo; zdołał jednak uciec. Przybył do Pampeluny, na dwór
Strona:D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu/245
Ta strona została skorygowana.