Będąc synem ubogiej wdowy z Uglicza, Eutych został oddany na naukę do malarza ikon, przeszedł wszystkie stopnie, zaczynając od noszenia wody i rozrabiania farb, a kończąc na takiem mistrzowskiem odtwarzaniu postaci świętych, że został wezwany do Moskwy, dla ozdobienia arcybiskupiego pałacu.
Tu zadzierzgnął węzły przyjaźni z Fedorem Rudometow, malarzem religijnym.
Bogaty pan z Moskwy, popierający młode talenty, zainteresował się ich losem, a pragnąc, aby poznali obce kraje i obcą sztukę, wyrobił im stanowisko sekretarzów w ambasadzie.
„Cuda“ miast włoskich wprowadzały Fedora w taki zachwyt, że zupełnie stracił głowę i z jednakim podziwem przyglądał się bibliotekom i katedrom, jak domom gry i rozpusty.
Obce kraje budziły nie mniejszą ciekawość w Eutychu Gagarze, jak w Fedorze, ale rozsądniejszy od swego przyjaciela, prosił Boga o rozpoznanie dobrego ziarna od kąkolu, nie gardził wszystkiem, co zagraniczne, jak Ilja Kopiła, ale nie zachwycał się wszystkiem, co obce, jak Fedko.
Jeden z ambasadorów rossyjskich w Rzymie, Nikita Karaczarow, wyruszył do Amboise na chrzest nowonarodzonego delfina. Wiózł królowi dary od wielkiego księcia, a mianowicie szubę z ponsowego atłasu, haftowaną złotem i podbitą gronostajami, drugą szubę, podbitą bobrami, sto sześćdziesiąt skórek soboli i niebieskich lisów oraz rzadkie okazy ptaków.
Wśród pisarzów i sekretarzów Nikita wziął ze sobą Ilję Kopiłę, Fedora Rudometof i Eutycha Gagara.
Pod koniec kwietnia wczesnym rankiem, na drodze, prowadzącej przez las Amboise, nadleśny królewski ujrzał jeźdźców niezwykle ubranych i mówiących ze sobą nieznanym językiem.
Była to ambasada Nikity Karaczarowa.