Strona:D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu/269

Ta strona została skorygowana.
XII.

Nazajutrz rano, 23-go kwietnia — była to Wielka Sobota — przybył notaryusz. Leonard podyktował mu swoje ostatnie rozporządzenie: chcąc okazać, że nie chowa urazy do swoich braci, z którymi toczył proces, zapisywał im czterysta dukatów; swemu uczniowi, Franciszkowi Melzi przekazywał swoje książki, przyrządy naukowe, rękopisy, manuskrypty i resztę honoraryów, należnych od króla; swemu służącemu Baptyście zapisywał meble z pałacu Cloux i połowę swojej winnicy w Medyolanie; drugą połową obdarzył Andrea Salaino; wreszcie płaszcz sukienny, zupełnie nowy, kaptur futrzany i dwa dukaty przekazywał starej kucharce Martynie. Wykonawcą testamentu mianował Franciszka Melzi, zobowiązując go do zajęcia się pogrzebem.
Uczeń wraz z notaryuszem postanowili urządzić ten żałobny obchód w taki sposób, aby zadać kłam pogłoskom o niedowiarstwie Leonarda i przekonać ludzi, iż umarł, jako wierny syn Kościoła.
Artysta zgodził się na wszystko, a chcąc okazać Franciszkowi, że popiera jego projekty, odnośnie do pogrzebu, przeznaczył dziesięć liwrów na światło i msze za swą duszę, a nadto pół liwra na jałmużny.
Gdy testament został spisany, do pokoju chorego wszedł fra Guglielmo ze świętemi Olejami i pozostał sam na sam z chorym.
Po wyjściu od niego, pocieszył Franciszka oznajmieniem, że mistrz spełnił wszystkie obrządki, przepisane przez Kościół i że okazał uległość woli Bożej.
— To dusza wzniosła i serce czyste — mówił zakonnik ze wzruszeniem.
Podczas nocy Leonard dusił się. Brakło mu tchu. Francesco pewien był, że to już agonia. Ale następnego poranku — w dzień Wielkiej Nocy, Leonard uczuł się lepiej, choć duszność nie ustępowała. Pragnąc mu dostarczyć więcej powietrza, Francesco otworzył okno. Pod jasną kopułą nieba szybowały gołębie, szelest ich skrzydeł zlewał się z dźwiękiem dzwonów, obwieszczających Światu Zmartwychwstanie Pańskie.