„Nie zdołam wyrazić mojego bólu po śmierci człowieka, który był dla mnie drugim ojcem. Dopóki żyć będę, nie przestanę go opłakiwać, albowiem kochał mnie wielką i tkliwą miłością. Zresztą mniemam, że wszyscy powinni opłakiwać zgon Leonarda da Vinci: bo już drugiego podobnego świat nie ujrzy. Oby Wszechmocny udzielił mu wiecznego spokoju!“
W dniu śmierci Leonarda, Franciszek I polował w lasach Saint-Germain. Dowiedziawszy się o zgonie artysty, kazał natychmiast opieczętować pracownię i zamknąć ją do chwili swego przybycia do Amboise, albowiem pragnął wybrać najlepsze płótna.
Zresztą Franciszek I miał w owym czasie ważniejsze troski. Na pięć miesięcy poprzednio, 12-go stycznia 1519 r. zmarł cesarz Maksymilian. Trzech królów: francuski, hiszpański i angielski dobijało się o koronę świętego Imperyum, walcząc intrygami i podstępem. Franciszek I marzył o połączeniu w swem ręku berła Francyi z berłem rzymskich cesarzów. Gotów był wydać trzy miljony na przekupienie wyborców, a chcąc zjednać dla swej sprawy papieża, obiecywał mu urządzić krucyatę przeciw Turkom i oswobodzić Grób Święty. Przysięgał, że w trzy miesiące po swoim wyborze, wkroczy do Konstantynopola, jako zwycięzca i zatknie znowu krzyż na bazylice św. Zofii. Leon X namyślał się, rozważał.
W owym czasie jeden z dwu ambasadorów rossyjskich przy Stolicy Apostolskiej, Dymitry Gerasimow, powrócił już był do Moskwy. Drugi, Nikita Karaczarow pozostał w Rzymie, lecz chcąc zasięgnąć dokładniejszych wieści o usiłowaniach podejmowanych przez Franciszka I, celem zdobycia tronu św. Imperyum, Nikita wraz z legatem papieskim udał się do Francyi. I znowu, jak podczas pierwszej podróży, zabrał ze sobą starego sekretarza Ilję Kopiłę, tłomacza Błażeja i dwu pisarzów Eutycha Gagara i Fedora Rudometow.
Eutych kreślił swe wrażenia w dzienniku.