Jedna z dam, na wstępie, stłukła szklaną retortę.
Diana, jasnowłose, figlarne dziewczę, chwyciła naczynie z żywem srebrem i rozlała go na stół, a widząc metal rozbryzgujący się w krople, wołała uszczęśliwiona!
— Patrzcie! Patrzcie! signori. Co za cud! Srebro płynie!
I klaskała w ręce, uradowana.
— Czy to prawda, że zobaczymy dyabła? — pytała swego kochanka chytra Filiberta, żona starego konsula żup solnych. — Czy to nie grzech patrzeć na takie doświadczenia?
Filiberta była bardzo pobożna, mówiono o niej, że pozwala na wszystko swemu kochankowi, Hiszpanowi Meredes, tylko nie daje się całować w usta, bo sądzi, że przykazanie czystości zachowane jest, dopóki usta, które przysięgały na wiarę małżeńską przed ołtarzem, pozostają nietknięte.
Alchemik zbliżył się do Leonarda i szepnął mu na ucho:
— Wierzajcie, mistrzu, cenię odwiedziny takiego, jak wy człowieka.
Uścisnął mu rękę bardzo mocno. Leonard chciał odpowiedzieć.
— To tajemnica dla tłumu — przerwał mu starzec. — Ale my rozumiemy się bez słów.
Zwrócił się do swoich gości i rzekł:
— Za pozwoleniem mojego dostojnego protektora, miłościwego Księcia, oraz dam obecnych rozpocznę doświadczenie. Baczność, signori!
Aby usunąć wszelkie wątpliwości, pokazał kamienną retortę i prosił wszystkich, aby ją obejrzeli, i przekonali się, że niema oszukaństwa. Objaśniał, że czasem alchemicy ukrywają złoto w retortach o podwójnem dnie: dno zewnętrzne topi się pod wpływem ognia i ujawnia kosztowny metal.
Oglądano też ołów, węgiel, i wszystkie substancye, w których złoto mogło być ukryte. Alchemik pokrajał ołów na drobne kawałki i wrzucił je do retorty, a retortę postawił w piecu na rozżarzonych węglach. Famulus zadął w miechy; miał twarz tak bladą, że jedna z pań zemdlała, sądząc, że widzi trupa.
Galeotto rozmawiał z gośćmi, wzbudzał powszechną wesołość, nazywając alchemię castra meretrix — czystą kurtyzaną: miała mnó-
Strona:D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu/62
Ta strona została skorygowana.