Strona:D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu/9

Ta strona została uwierzytelniona.



I
Biała djablica.
(1494)

W pobliżu kościoła San Michele, we Florencyi wznosiły się składy sukna korporacyi farbiarzy, należącej do wielkiego stowarzyszenia Gallimala. W jednym z takich składów królował bogaty kupiec florentyński Cypryan Bonnacorsi, jeden z dwudziestu tak zwanych „konsulów,“ tworzących potężne stowarzyszenie kupieckie Gallimala.
W chłodny dzień marcowy starzec owinięty w szubę siedział nad olbrzymiemi księgami rachunkowemi i sprawdzał kolumny cyfr. Podczas, gdy się tem zajmował drzwi, uchyliły się i stanął przed nim stary wieśniak, któremu wydzierżawiał ziemie uprawne i winnice swojej willi San Gervasio w dolinie Mugnone.
Grillo trzymał w ręku duży koszyk pełen jaj, do paska miał uwiązane łapkami dwa żywe koguty.
— Przyniosłem wielkanocny upominek dla Waszej Miłości — rzekł Grillo, mrugając chytremi oczkami.
— Jakże tam? — pytał Bonnacorsi — Czy zebrałeś już parobków? Czy będzie można zacząć w dniu oznaczonym?
Grillo, westchnął głęboko i namyślał się.
— Wszystko już gotowe i robotnika nie brak — ale możeby lepiej nie szukać, — odparł.
— Sam przecie mówiłeś, że niema czasu do stracenia: kto inny może wpaść na ten sam pomysł.
— To prawda, ale boję się. Teraz post, wielki tydzień, a nasza sprawa nieczysta.