Strona:D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu/90

Ta strona została skorygowana.

a każda igraszka — robotą. Jest kapryśny i niestały. Nie potrafi przykuć uwagi do jednego przedmiotu.
Znowu Mistrz malował przed dwa dni głowę św. Jana i znowu ją zaniechał. To szczęście, że przynajmniej nie wziął się do budowania maszyny latającej, bo jakby się w tem zajęciu pogrążył, nie widywalibyśmy go wcale.


∗             ∗

Mistrz zapisał dziś kilka kartek książki, rozpoczętej już oddawna, a traktującej o malarstwie — Bóg wie, kiedy ukończy to dzieło p. t. „Trattato sulla Pittura“. W ostatnich czasach pracował ze mną dużo nad perspektywą.


∗             ∗

Dziś Mistrz porównywał zmarszczki, wywoływane śmiechem ze zmarszczkami, spowodowanemi płaczem. Niema różnicy w wyrazie oczu, ust, w skurczu twarzy, tylko u człowieka płaczącego brwi podnoszą się i łączą ze sobą, tworząc bruzdę na czole; zaś u tego, który się śmieje, brwi rozchodzą się szeroko, a kąty ust podnoszą się. Leonard mówił do mnie w te słowa:
— Przyglądaj się bacznie ludziom, którzy śmieją się i płaczą; takim, którzy kochają i takim, którzy nienawidzą; tym, którzy bledną lub krzyczą z bólu; uważaj, porównywaj, aby poznać wszystkie objawy ludzkich uczuć i wrażeń.
Cezary opowiadał mi, że Leonard lubi przyglądać się traceniu skazańców, aby śledzić wyraz ich twarzy.
— To dziwny człowiek — mówił — wyciągnie z pod twoich stóp gąsiennicę, abyś jej nie zdeptał; lecz gdyby widział płaczącą matkę rodzoną, przypatrywałby się, jak podnosi brwi i jak jej opadają kąty ust.


∗             ∗

Oto historya malarstwa, opowiedziana w paru słowach przez Mistrza: „Po Rzymianach, gdy malarze zaczęli naśladować się wzajem,