Z tem, co mi inne wróżyły znachory[1],
Dobra mi Pani[2], da Bóg, wytłómaczy.
Bylem w sumieniu swem miał wartownika,
Słuchać przeznaczeń głosu jestem skory.
Jak trzeba, niech się wolą losu święci
Fortunie koło, a chłopu motyka«[3].
Pogląda na mnie bystro, wreszcie powie:
»Dobrze ten słuchał[4], kto chowa w pamięci«.
Brunettowego idąc bokiem cienia
I kto są jego znaczniejsi druhowie
Drudzy niech lepiej będą nie nazwani;
Czas broni wszystkich wyliczać z imienia.
Których świat w liczbę najsławniejszych kładzie,
A wszyscy jednym grzechem pokalani.
Także Franciszek z Accorso[6] z nim drugi;
Gdybyś się bliżej przyjrzał tej szkaradzie,
Sług był z nad Arna słan nad Bachiglionę,
Gdzie zezuł członki, żądne złej posługi.
Niewolno dalej iść, bo oto świeże
Spostrzegam dymy z piasku podniesione;
- ↑ inne znachory, tj. Farinata.
- ↑ dobra Pani, tj. Beatrycze.
- ↑ cokolwiek przeznaczył los, niech każdy wypełnia swoje.
- ↑ dobrze ten słuchał. Wirgiljusz czyni aluzję do własnych słów, Piekło X, 127.
- ↑ Pryscjan z Cezarei, gramatyk.
- ↑ Franciszek z Accorso, Florentczyk, znakomity prawnik, profesor boloński, um. 1229 r.
- ↑ Ujrzałbyś kogoś, tj. Andrzeja de Mozzi, biskupa florenckiego, który z rozkazu papieskiego został przeniesiony na biskupstwo do Wiczency nad rzeką Bachiglione.