Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/115

Ta strona została uwierzytelniona.
88 
Moja odwaga; wtem się zbiorę cały,

Wstydem skrzepiony z jego napomnienia,
Jako z łaskawej mowy rab nieśmiały.

91 
Siadłem na karku strasznego stworzenia;

Chcę wołać Pana mego, niech mię broni!...
Głos w gardle utkwił i nie wydał brzmienia.

94 
Lecz on, co z gorszej ratował mię toni;

Prośby nie czekał; zaledwo się wspiąłem,
Sam mię przygarnie i jeszcze osłoni.

97 
Potem zawoła: »Gerion[1], ruszaj dołem!

Czujnie, nowemu ciężarowi gwoli
Spuszczaj się zwolna i szerokiem kołem«.

100 
Jak łódź, gdy z brzegu wyrwać się mozoli,

Potwór się cofnął wstecz i odbił o wał;
Aż kiedy poczuł się całkiem na woli,

103 
Tam, gdzie wprzód była pierś, ogon kierował

I niby węgorz kręcąc w obie strony,
Łapami pod się powietrze zajmował.

106 
Nie był Faëton bardziej przerażony

W momencie, kiedy z rąk wypuszczał wodze,
Od czego nieba strop jest przepalony[2];

109 
Ni Ikar[3], kiedy w słonecznej pożodze

Uczuł od ramion zlatujące skrzydła
I krzyk rodzica: Na złej jesteś drodze!...

112 
Niż ja w przestworzu niesion od straszydła,

Widząc, że w koło mnie jeno powietrze,
A przed oczyma poczwara obrzydła.

115 
Bujanie smoka było coraz letsze;

Krążył i spadał, lecz jam nie czuł spadu[4],
Jeno na licach po bijącym wietrze.


  1. Gerion był królem hiszpańskim, miał posiadać trzy głowy i odznaczać się niezwykłą przebiegłością, dlatego postanowiony strażnikiem koła oszustów i szalbierzy.
  2. Od czego nieba strop jest przepalony. Faeton zmyliwszy drogę wozu słońca miał przepalić niebo. Stąd powstała droga mleczna.
  3. Ikar, syn Dedala, wzleciawszy na sztucznych skrzydłach, przyprawionych do bark woskiem, spadł, kiedy zbytnio zbliżył się do słońca.
  4. lecz jam nie czuł spadu. Poeta odgaduje to, co areonauci dzisiejsi wiedzą z doświadczenia.