Ta strona została uwierzytelniona.
106
Was w objawieniu wytknął Pisarz boży[1],Gdy o niewieście przepowiadał owej,
Która z królami ziemi cudzołoży;
109
Co się zrodziła, dziw siedmioro-głowyI moc swą z rogów ciągnęła dziesięci,
Dopóki grzech jej nie zgubił mężowy.
112
Czemże-bo od was różnią się wyklęciPoganie, w kruszcu swe mający bogi,
Jak, że im jeden, a wam się stu święci?
115
O Konstantynie! jakżeś się stał wrogiŚwiatu, nie przez chrzest, lecz przez darowiznę,
Którą się pasterz zbogacił ubogi!«[2]
118
Podczas, kiedy nań takim szydem bryznę,Snać gniew, lub żarły go w sumieniu grzechy,
Duch obu łydek wytrząsał goliznę.
121
A Wódz mój widno był pełen uciechy,Że się obrażam na bezecną winę,
Bo usta swoje przystroił w uśmiechy.
124
Zaczem na ręce wziął mię jak dziecinę,A kiedy dobrze ogarnął w ramiona,
Jak zszedł, tak znowu piął się na wyżynę.
127
Ani nie przestał tulić mię do łona,Aż tam wysadził, gdzie przełęcz porogi
Mościła, na wał piąty przerzucona.
130
Ostrożnie złożył ciężar sobie drogiNa wirchu grani stromym i wysokim,
Gdzieby kozica nie odkryła drogi...
133
Tu jar zaczerniał nowy przed mym wzrokiem.