Z podmorskiej fali jawią marynarzom
Na znak, aby się chronili z okręty[1],
Coraz to plusną, skryją się i znowu
Grzbiet szybko, jak błysk piorunu, ukażą.
Nad wodę pyszczki prężą za oddechem,
A kryją nogi i resztę tułowu,
Ale gdzie Kudłacz przejdzie, zaraz sami
We wrzątku toną, zmykając z pośpiechem.
Jeden się spóźnił, jak żaba, w bagnisko
Gdy nie uskoczy za towarzyszkami.
Śmignął, za zlepły włos hakiem do góry
Podniósł, jak wydrę obmokłą i ślizką.
Bo werbowanych znaczyłem w pamięci
I uważałem jak się wabił który.
Szponów i nadrzej no porządnie łyka!«
Tak jednym głosem wołali przeklęci.
»Spytaj gdy wolno, o imię maszkary,
Którą tak wrogo czerń oprawia dzika«.
I pytał, co zacz, a duch krzyknął z dołu:
»Urodziłem się w królestwie Nawary[2]
- ↑ Jako delfiny... Według wiary żeglarzy, delfiny mają przepowiadać burzę.
- ↑ Urodziłem się w królestwie Nawary. Ciampolo lub Giampolo dzięki marnotrawstwu ojca musiał być oddany w służbę dworską. Król Nawary Teobald II polubił go tak, że uczynił swym powiernikiem. Ciampolo jednak przez chciwość począł bawić się intrygami i kupczeniem urzędów.