Przez nas powstała, przez nas owa psota;
W czartach się musi burzyć złość nielada.
Wnet na nas wścieklej wpadną czarcie złaje,
Niż charty w polu poszczute na kota.
Za Mistrzem stojąc i piekielnej wrzawie
Podając ucha: »Mistrzu, mnie się zdaje«,
Sfora Złych Szponów prędko nas dopadnie;
Ja ich tak czekam, że już czuję prawie«.
Twój kształt zewnętrzny we mnie nie wyświęci,
Jak się wewnętrzny tu przede mną kładnie.
W tej chwili wyszły, jednakowym śladem
Ryjąc powstałe w obu sercach chęci.
Do następnego opuścić się rowu,
Przed spodziewanym umkniemy napadem«.
Gdy spojrzę, skrzydła wyprężając skore,
Lecą szatani w nadziei obłowu.
Tak matka nocnym zbudzona rozruchem,
Gdy ujrzy, że dom nad jej głową gore,
Więcej o skarb swój niż o siebie dbała,
I nie odzieje się nawet rańtuchem...