Jużeśmy doszli tam, gdzie w ruin strzępie
Sterczał ostatni kamień u wiszarów.
Płuca mi wyschły, krok niosłem ołowi
I zaraz usieść musiałem na wstępie.
Mistrz do mnie rzecze, »bowiem pod pierzyną
I w puchach łoża sławy się nie łowi.
Po takim ślad się padolny rozpyli
Dymem na wietrze i wód szumowiną.
Duch, co zwycięzcą jest w każdej rozprawie,
Chyba go brzemię ciała ubezsili.
Niedość, że ciemne rzucimy katownie:
Wyczerp naukę z tego, co ci prawię«[1].
W członki me siła wstąpiła ognistsza;
»Pójdź«, rzekłem, »krzepki jestem niewymownie«.
Perć była wązka i pełna obrazy
I jeszcze niźli poprzednie spadzistsza.
W odwadze, gdy wtem dosłyszę pomruku,
Co w niewiązane składał się wyrazy.
Co nowej fosy stanowił granicę,
Lecz głos był pełen gniewliwego fuku.
- ↑ W. 55—57. Na wyższych schodach, tj. na schodach wiodących do Czyśca. Wyczerp naukę: za poznaniem grzechu winno iść oczyszczenie.