Wnet się nam kończy wolność wędrowania,
A jeszcze wiele obejrzeć się godzi«.
Rzekłem, »tak baczne puszczać w dół źrenice,
Może dłuższego pozwolił-byś stania«.
I w drodze kończąc przemowy, dodaję:
»Oto zapuszczam wzrok w ciemną ulicę
Może jednego z krewnych mych wyśledzi,
Co tu kosztowną odpłatą się kaje«.
Myśl nad krewniaka duszą pokalaną;
Ty indziej patrzaj: on gdzie wpadł, niech siedzi.
Wskazując kinął i groził surowie;
Geri del Bello[2] na niego wołano.
Altafortowej stannicy barona,
Żeś go niebaczył; potem znikł w parowie«.
Że jego gwałtem z żył wypruta dusza
Od uczestników hańby[3] niepomszczona
Stąd przeszedł milcząc, nasrożywszy lice,
A to mię bardziej do litości zmusza«.
Wału, skąd zajrzeć można było w głębie,
Gdyby świt jaki rozjaśnił ciemnicę.
- ↑ Pod stopy nasze już księżyc podchodzi. Wirgiljusz chce rzec, że na ziemi minęło południe, gdyż podczas pełni księżyc wieczorem jest na horyzoncie, o północy na zenicie, o południu na nadirze tj. pod nogami wędrowców dążących do środka ziemi.
- ↑ Gino del Bello, syn Bella Alighierego, człowiek kłótliwy, intrygant, zabity w kłótni z jednym z Sacchetti’ch.
- ↑ Od uczestników hańby niepomszczona. Według praw vendetty rodzina, która nie pomściła śmierci krewniaka, okrywała się hańbą.