Mówił, »ochocze na taką robotę
Jeszcze me ramię rozkazania słucha«.
Gdzieś widział, że stos dla cię układali,
Niż gdyś z mosiądzu bił czerwone złote«.
Aleś podobno tak świadczyć nie spieszył,
Gdy cię pod Troją o prawdę pytali«.
To raz; tyś każdym złym kłamał dukatem:
Żaden czart nigdy tyle nie nabreszył«.
»Konia przypomnij sobie kłamco wraży
I cierp, że się fałsz nie ukrył przed światem«.
Rzekł Grek, »i trawi ta wodna puchlina,
Co z twego brzucha płot zrobiła twarzy«.
I zjadliwością zwykłą mi dogryza;
Jeśli ja puchnę, jeśli schnie mi ślina,
Długiej-by pewno nie trzeba namowy,
Ażebyś cmoktał zwierciadło Narcyza!...«[1]
Gdy Mistrz mój: »Patrz-że, patrz na głupie cienie!
Jeszczem się z tobą powaśnić gotowy«.
Oblicze moje wstydem się pokryło;
Wspomniawszy, jeszcze dzisiaj się rumienię.
- ↑ Zwierciadło Narcyza, tj. woda. Narcyz ujrzawszy swą postać odbitą, zakochał się sam w sobie, poczem został przemieniony w kwiat.