Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/189

Ta strona została uwierzytelniona.
103 
Więc krzywe palce w kudły jemu wbiję

I już niejeden kędzior wydrę w czubie;
Duch oczy spuszcza ku dołu i wyje.

106 
A wtem głos ozwał się w lodowym łubie:

Co ci to Bocca? Niedość dzweonić w szczękę,
Jeszcze i wyjesz? jaki czart cię dzióbie?«

109 
»Teraz już możesz nie gadać!« tak rezekę,

»Zdrajco ohydny! już twojej osławy
Wstyd nieśmiertelny na światło wywlekę«.

112 
»Idź precz, głoś sobie gdzie chcesz, moje sprawy,

A jeśli wyjdziesz stąd za czyją wodzą,
Nie zamilcz o tym, co miał język żwawy.

115 
Za Francji złoto łzami mu zachodzą

Powieki[1]; zdrajca z Duera się kryje,
Opowiedz, w lochu, gdzie się mary chłodzą.

118 
Chcesz-li usłyszeć jeszcze imię czyje?...

Beccheria[2] siedzi tu pod szybą szklaną:
Florencja jemu poderznęła szyję.

121 
Gian de Soldanier ma tu być i Gano[3]

I Tebaldello[4], przez którego padła
Twierdza Faency, podczas kiedy spano«

124 
Gdy odchodzimy, w rowie dwa widziadła

Spostrzegam taką zwarte zawziętością,
Że głowa głowie za kaptur przypadła.

127 
Jak się do chleba rwie człek zdjęty czczością,

Tak wyższy leżąc niższemu na grzbiecie
Wpił się w kark, po nad pacierzową kością.

130 
A jako Tydej w pomściwym odwecie

Zębami szarpał łeb Menelippowy[5],
Tak ten darł czaszkę i ssał mózg w szkielecie.


  1. Za Francji złoto łzami mu zachodzą — Powieki. Buoso da Duera przekupiony od Gwidona z Montfort, wodza francuskiego, otwarł nieprzyjacielowi wolne przejście do środkowych Włoch.
  2. Beccheria, opat Vallombrozy, kardynał, legat papieża Aleksandra IV we Florencji, miał spiskować na korzyść Ghibellinów, za co został ścięty.
  3. Giovanni Soldanieri, szlachcic florencki, Ghibellin, przeszedł do stronnictwa Gwelfów 1266 r. Gano lub Ganelon zdradził Karlomana, nasławszy Saracenów na Rolanda i straż tylną armii Karolowej.
  4. Tribaldello de’ Manfredi, obywatel z Faency, należącej do Gwidona da Montefeltro, nocą otworzył Francuzom bramy miasta.
  5. Tydeusz z Kaledonii i Menalippos Tebańczyk walcząc pod murami Teb ranili się śmiertelnie. Tydeusz, który przeżył nieprzyjaciela, kazał sobie przynieść jego głowę i gryzł ją z wściekłości.