Więc się cofałem drżąc w zimnym powiewie,
Za plecy Wodza, jedyne schronisko.
Tam gdzie tłum cieniów pod korą lodową[1]
Przeświecał niby źdźbła w szklanej polewie.
Sterczą, lub w linię przełamane krzywą;
Jedne nogami w górę, drugie głową.
Zdało Mistrzowi, ażeby mi zjawił
Twarz cudotworu dawniej urodziwą,
»Oto Dis, oto miejsce, gdzie w odwadze
Trzeba«, powiada, »byś serce zaprawił!«
Wyobraź sobie słuchaczu życzliwy:
Nie mówię, bowiem słowy nie poradzę.
Jeżeliś bystry, to oblicz, jak między
Dwoma stanami stan mój był wątpliwy!...
Z lodu wysterczał do połowy łona[2],
A olbrzym ze mną porówna się prędzej
Jakiż ogromny, jeśli miara kości
Była w nim całym równo rozmierzona!
Gdy przeciw Stwórcy stroszył brew do góry,
Słuszna iż zwie się źródłem wszelkiej złości!
- ↑ W. 11—15. tłum cieniów pod korą lodową. Dla tych, którzy dopuścili się zdrady względem dobroczyńców, poeta czuje taką pogardę, że nie raczy wymienić ich nazwiska. Cztery różne położenia w skorupie lodowej odpowiadają stopniom ich zbrodni wobec różnego rodzaju dobroczyńców.
- ↑ Cesarz władnący nad krainą nędzy. Ideałem formy rządu według Dantego jest cesarstwo; w ujemnem znaczeniu cesarzem jest też nazwany władca wszelkiego złego, odwrotnie »cesarzem nieba« nazwany Bóg (P. I, 124).