I sparł o góry wysoczystą ścianę,
Jak czekający ktoś, pełen wątpienia[1].
Przez uciszenie owo«, rzekł Wirgili,
Co od was wszystkich jest oczekiwane,
Aby wyjść na szczyt, którą brać nam stronę?
Kto świadom celu, żal mu każdej chwili«.
Po jednej, po dwie i po trzy; niezwinne.
Postawające, w ziemię zapatrzone;
Na grzbiet się kupią idącej na przodzie,
Nie wiedząc czemu, proste i niewinne,
Postępujący śladem przewodnika,
W licach wstydliwi i przystojni w chodzie.
Po prawej stronie mej cieniem się dzieli,
A cień złamany na krawędzi znika,
A wszyscy inni, którzy szli za niemi,
Niewiedząc czemu, równie przystanęli.
Uprzedzę; człeka widzicie, nie marę;
Przez niego promień łamie się na ziemi.
Że z łaską bożą, co go prze i broni,
Przychodzi ściany te zwyciężyć stare«.
- ↑ pełen wątpienia. Duchy były zdziwione, czyto, że obaj poeci idą na lewo zamiast na prawo, czy też, że postępują krokiem tak żwawym.