W różnych półsferach; więc tor, gdzie swe konie
Źle poprowadził Faëton swawolny
A zaś, (rachubą już rozwiążesz własną),
W odwrotnym po tej, co ma szczyt w Sionie«[1].
Nie widział, ni tak w pewność był bogatym
Tam, gdziem już mniemał, że mi oczy gasną.
Które mędrcowie równikiem nazwali,
Iż między zimą toczy się a latem,
Niż tam u Żydów na drugiej półsferze
Ku południowi, co się wiecznie pali.
Daleko-ż tak iść? Stok, co nas prowadzi,
Strzela wysoko, że okiem nie zmierzę«.
Że zrazu przykro po jej wysoczyźnie,
Ale im wyżej, tem się idzie gładziej[2].
Iż czuć przestaniesz, że cię droga nuży
I będziesz jak łódź, co się z prądem śliźnie,
Tam odpoczynek znajdą twoje trudy:
A to wiedz pewnie i nie pytaj dłużej«.
A wtem głos jakiś tuż blizko zawoła:
»Może ci będzie trzeba usieść wprzódy!«
- ↑ Wirgili tłómaczy, dlaczego w Czyścu widzi się słońce bliżej północy, podczas gdy na ziemi bliżej południa. Z jednej strony Syon, z drugiej góra czyścowa znajdują się zarówno po za ekliptyką, jak po za zwrotnikami Raka i Koziorożca, a tylko horyzont mają wspólny, tj. stoją w antypodach. Tor Faetonta, tj. kolej słońca bieży dla nas od lewej ku prawej, podczas gdy dla antypodów od prawej ku lewej. Dante zwrócony ku wschodowi, widzi słońce po stronie lewej i przechylone ku północy.
- ↑ Im wyżej, tem się idzie gładziej. W wykładzie moralnym oznaczało to, że w miarę ćwiczenia i doskonalenia skrucha i cnota stają się coraz lżejsze i milsze.