Ta strona została uwierzytelniona.
130
Tylekroć słońca obrót widzieć muszęPo za tą furtą, ilem żył na świecie,
Żem się ociągał w szczerej westchnąć skrusze.
133
Chyba, że tam mię modlitwą wesprzecie,Jeśli z serc w łasce żyjących wynika,
Bo inna w niebie nic nie waży przecie«.
136
Wódz już odchodził. »Pospiesz! południka«,Mówił, »już sięga słońce[1] krążąc w toku,
A Noc po skraju morza idąc, tyka
139
Czarną swą stopą wybrzeży Maroku«.
PIEŚŃ V.
1
Już zostawiwszy za sobą gromadę.Mar, w tropy Mistrza parłem się skwapliwie,
Gdy prężąc palec, jedno widmo blade
4
»Patrzcie«, krzyknęło, »i niech was zadziwię:Owy kroczący niżej chłonie ciałem
Słońce i stąpa jak człowiek, co żywie«.
7
Na dźwięk tej mowy lica obracałem.Spojrzę, tłum duchów ciekawie mię bada,
Zdziwiony owym światła niedopałem.
10
»Czem-że uwagę zaprzątasz? powiadaMistrz, »i dlaczego kroczysz opieszalej?
Cóż cię obchodzi, co się tutaj gada!
13
Żwawo pójdź za mną; ci niech szepcą dalej;Mocny jak wieża bądź, co się nie zegnie,
Chociaż się wicher na jej szczyty wali.
- ↑ południka — już sięga słońce, tj. już jest blizka godzina południowa; w tej samej chwili w Jerozolimie musi być północ, w Marokku zaś zaczyna się noc.