Odwłóczy metę, wróg własnej uciesze,
Bowiem osłabia moc w zamiarów ściegnie«.
Na twarz zwołując wstydu barwy szczere,
Który nam czasem przebaczenie krzesze.
Zbliżał się duchów poczet w naszą stronę
I wiersz po wierszu nucił: Miserere!
Słońcem ciemniały me ziemskie osnowy,
Usta rozchylił w O długie, tłumione.
Wybiegną, k’nam się przybliżyli cwałem,
Wołając: »Prosim was, powiedzcie, kto wy?«
»Wracajcie! swoim donieść to możecie,
Że ciało jego jest prawdziwem ciałem.
Ta wieść im winna być wystarczająca;
Uszanujcie go, on wam odda w świecie«.
Pierwszych ciemności nocnych nie przepada,
Ni chmur sierpniowych na ubytku słońca[1],
Stała i nowym zaś ku nam zawodem
Współbiegli nakształt bezuzdnego stada.
Rzekł Wódz, »z prośbami do nas dążą, wnoszę;
Nie stawaj, a prośb słuchaj mimochodem«.
- ↑ W oryg. ne sol calando; inni czytają: no solcar lampo i rozumieją błyskawicę.