Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/301

Ta strona została uwierzytelniona.
34 
Nie inaczej się Achilles wydzierał

Snowi i wznosząc zdumiałe powieki
Po nieznajomej krainie spozierał,

37 
Gdy wydartego z Chyrona opieki

Matka zaniosła pod skiryjskie straży,
Skąd go dwa sławne wywabiły Greki[1], —

40 
Jakom ja zadrżał, kiedy sen mi z twarzy

Pierzchnął; stanąłem tak bladością siny,
Jak człowiek, co go przestrach mrozem zwarzy.

43 
Przy moim boku Mistrz został jedyny;

Oczy ku toni obrócone były;
Słońce zrobiło w górę dwie godziny.

46 
»Nie miej ty lęku«, rzecze Pan mój miły,

»Oto kres blizki naszego pochodu,
Zatem nie ścieśniaj, lecz rozprężaj siły.

49 
U czyścowego stanęliśmy wzwodu;

Patrz na przedmurze stok okrążające,
Środkiem spękane jakby dla przechodu.

52 
W chwili gdy jutrznia wywróżyła słońce

A duch spał, w ciało spowity człowiecze,
Na umajonej pięknem kwieciem łące,

55 
Przyszła niewiasta ku mnie i tak rzecze:

Jam Łucja; daj, niech śpiącego zabiorę
I łatwość drogi jemu ubezpieczę.

58 
Śród zacnych cieniów Sordel pod tę porę

Bawił, gdy wschodnia zabielała strona;
Łucja szła naprzód, a ja za nią w górę.

61 
Tu cię złożyła, a mnie zaświecona

Ocz jej pochodnia ku tej wiodła bramie:
Potem odeszli razem sen i ona«[2].


  1. W. 36 i nast. Tetyda, matka Achillesa zabrała śpiącego z pod opieki centaura Chirona i poniosła na wyspę Skiros, gdzie między królewnemi chował się w ubraniu dziewczęcem, póki Ulysses z Diomedesem, pokazawszy młodzieńcowi zbroję, nie wywabili go na wojnę trojańską.
  2. odeszli razem sen i ona, wyrażenie piękniejsze, niż Wirgiljuszowe: Nox Aeneam somnusque reliquit. (Aen. VIII, 67).