Gdybym się jeno obejrzał, ażali
Byłbym okupić zdołał winę moję?
Którego ściany gięły się w łuczyste
Linie[1] na sposób rozbujałej fali.
Powiada Wódz mój: »postępujmyż bacznie,
Dłońmi się w ściany wpierając faliste«.
Tak, że wprzód księżyc idący po niebie
Rąbkiem w łożysko swe chylić się zacznie[2],
Wyszedłszy wreszcie na otwarte pole
Tam, gdzie stok góry umyka sam w siebie,
Przystanęliśmy na jakiejś płaszczyźnie,
Pustszej niżeli stepowe podole.
Potąd, gdzie góra wspina się wysoka,
Równała trzykroć słusznemu mężczyźnie.
Czym w lewo spojrzał, czy na prawo zasię,
Z obu stron droga szła równo szeroka.
Kiedym obaczył, że okólne mury,
Co nieprzystępnym pionem po tarasie
Pokryte rzeźbą, co nie w Polyklecie[4],
Lecz-by zbudziła zazdrość u Natury.
- ↑ łuczyste linie. Stroma i nierówna droga oznacza uciążliwość pierwszych popędów skruchy.
- ↑ Księżyc znajdujący się w ostatniej kwadrze zachodzi około 11 godz. przed południem.
- ↑ Szerokość pierwszego tarasu wynosiła około 5 metrów. Rzeźby znajdują się na okólnej, pionowej ścianie. Nowy okres sztuki plastycznej, równorzędny z malarstwem Giotta jest zwiastowany w tem przedstawieniu scen ruchu i akcji.
- ↑ Polyklet, rzeźbiarz grecki ur. około 480 r. przed Chr., spółcześnik Fidjasza.