Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/308

Ta strona została uwierzytelniona.
94 
On, dla którego żadna rzecz nie nowa,

Rzeźbił te oczom mym wymowne twory,
A dziwne, bo ich kunszt ziemski nie kowa.

97 
Podczas gdym patrzał z lubością na wzory

(Tem droższe, ile że mistrz nad rzeźbiarze
Był ich kowaczem), niezmiernej pokory,

100 
Wódz szepnął do mnie: »Oto po wiszarze

Widzę wlokącą się ku nam gromadę:
Ta na próg wyższy drogę nam ukaże«.

103 
Ja oczy, każdy wypatrywać rade

Cud, kędy jeno nowością się wdzięczy,
Na twarzy Mistrza pytający kładę.

106 
— Proszę, słuchaczu, niech cię nie odstręczy

Od zacnej skruchy pokutne narzędzie,
Jakiem tam Pan Bóg kających się dręczy.

109 
Kształtu katuszy nie miej ty na względzie;

Myśl o korzyściach; choć i kaźń ugodzi,
Trwać dłużej niśli po dni kres[1], nie będzie. —

112 
Tu ja krzyknąłem: »Mistrzu, kto nadchodzi?

Spostrzegam twory[2] z dziwacznemi godły:
Dobrze-li widzę? wzrok-li mię zawodzi?«

115 
A on tak do mnie: »Karą ciężkiej modły

Ich marna postać do ziemi nagięta;
Już się też na nich moje oczy zwiodły.

118 
Ale spójrz bystro i niech wzrok rozpęta

Kształty z pod głazów widne; patrzaj na nie:
Słuchaj, jak ciężko jęczą niebożęta«.

121 
O ubożuchni, pyszni chrześcijanie,

Co na duchowe zaślepienie chorzy
We wstecznych krokach macie zaufanie!


  1. dłużej, niźli po dni kres. Kary czyścowe, choćby najcięższe, nie mogą trwać dłużej, niż po dzień Sądu ostatecznego.
  2. Spostrzegam twory. Pyszni, którzy na świecie wywyższali się, ukarani takiem poniżeniem, że nie widno nawet, czy są istotami ludzkiemi.