Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/320

Ta strona została uwierzytelniona.
22 
Jużeśmy uszli po owym zakręcie

Na tysiąc kroków swego rachowania,
Tak nas chęć sama parła w tym momencie,

25 
Kiedy wionęły ku nam skrzydeł wiania

Duchów niewidnych, ale nas przelotem
Zapraszających do stołu kochania.

28 
I był głos pierwszy[1] usłyszany potem:

Wina nie mają — wymówił dokładnie
I brzmiał za nami echowym nawrotem.

31 
A nim ten jeszcze w powietrzu pobladnie,

Inny zawoła: Abyście wiedzieli,
Orestes jeste
m![2] — to rzekłszy, przepadnie.

34 
»Jakiej to, Ojcze, są głosy kapeli?«

Pytam; a oto duch trzeci zakrzyczy,
Lecąc: Kochajcie swoich krzywdzicieli![3]

37 
Na to Mistrz luby: »W tem kole się ćwiczy

Winę zazdrości; tu więc miłość miecie
Razy z jej własnych ukręcone biczy.

40 
Wędzidło z głosów odmiennych się plecie;

Zaznasz ich jeszcze, jeśli mię nie myli
Domysł, nim spoczniesz w przebaczenia mecie.

43 
Teraz niech wzrok twój w przestrzeń się wysili:

Ujrzysz gromadę mar siedzących razem;
Każda pod ścianą kamienną się chyli«.

46 
Tedy rozwarłszy oczy za rozkazem,

Popatrzę ku nim; siedzieli opięci
W płaszcze, co barwą zmieszały się z głazem.

49 
Gdyśmy podeszli, owi smutkiem zdjęci,

Wołali: »Módl się za nami Maryja,
Michale, Piotrze i wy wszyscy Święci!«


  1. głos pierwszy. Na tym tarasie zazdrość jest karcona przykładami miłości, wyrażonymi już nie w płaskorzeźbach, ale w głosach aniołów i duchów. Okrzyk Wina nie mają, przypomina troskliwość Marji na godach w Kanie galilejskiej.
  2. Orestes jestem. Słowa Piladesa, który chciał poświęcić się za przyjaciela skazanego na śmierć wyrokiem króla Egista.
  3. Kochajcie swoich krzywdzicieli. Słowa Chrystusa (św. Mat. V, 44) powtórzone tu ustami Anioła.