Na tysiąc kroków swego rachowania,
Tak nas chęć sama parła w tym momencie,
Duchów niewidnych, ale nas przelotem
Zapraszających do stołu kochania.
Wina nie mają — wymówił dokładnie
I brzmiał za nami echowym nawrotem.
Inny zawoła: Abyście wiedzieli,
Orestes jestem![2] — to rzekłszy, przepadnie.
Pytam; a oto duch trzeci zakrzyczy,
Lecąc: Kochajcie swoich krzywdzicieli![3]
Winę zazdrości; tu więc miłość miecie
Razy z jej własnych ukręcone biczy.
Zaznasz ich jeszcze, jeśli mię nie myli
Domysł, nim spoczniesz w przebaczenia mecie.
Ujrzysz gromadę mar siedzących razem;
Każda pod ścianą kamienną się chyli«.
Popatrzę ku nim; siedzieli opięci
W płaszcze, co barwą zmieszały się z głazem.
Wołali: »Módl się za nami Maryja,
Michale, Piotrze i wy wszyscy Święci!«
- ↑ głos pierwszy. Na tym tarasie zazdrość jest karcona przykładami miłości, wyrażonymi już nie w płaskorzeźbach, ale w głosach aniołów i duchów. Okrzyk Wina nie mają, przypomina troskliwość Marji na godach w Kanie galilejskiej.
- ↑ Orestes jestem. Słowa Piladesa, który chciał poświęcić się za przyjaciela skazanego na śmierć wyrokiem króla Egista.
- ↑ Kochajcie swoich krzywdzicieli. Słowa Chrystusa (św. Mat. V, 44) powtórzone tu ustami Anioła.