Litość od tego nie zadrży widoku,
Który się teraz w moje oczy wpija.
Ze mi ich postać była ukazana,
Żal mi z pod powiek trysnął w łez potoku.
Jeden drugiemu wspierał się o plecy,
A wszystkich znowu podpierała ściana[1].
Gdy na odpuście w kościelnej zagrodzie
Żebrzą, głowami wsparłszy się, by lecej
Wiedząc, że niemniej jak skarga, nędzarzy
Widok litością czułe serca bodzie.
Tak i tym duchom do miejsca przykutym
Próżno blask świecił od słonecznych zarzy.
Kiedy nie może nad nim zyskać władze,
Powieki mieli pospinane drutem[2].
Patrzeć, niewidny będąc ich wzrokowi;
Więc się oczyma mego Mistrza radzę.
Niemieszkający rzecze: »Niech pospołu
Krótko i jasno twa chęć się wysłowi!«
Stąpał po ścieżce, skąd łacno spaść można,
Bowiem jej poręcz nie chroni od dołu.
- ↑ W. 58—61. Zazdrośnicy są zrównani nędzną szatą; wspierają się wzajemnie wbrew dawnym nienawiściom: śpiewają litanię miłościwą, wyrażającą »świętych obcowanie«.
- ↑ Powieki mieli pospinane drutem. Zazdrośni według etymologii średniowiecznej są jakby niewidomi, in-vidiosi. Albo: mają oczy zamknięte, gdyż za życia nie mogli poglądać radośnie na szczęście cudze.