Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/330

Ta strona została uwierzytelniona.
W sam środek twarzy blask nas raził z przodu,

Bo całą górę obeszliśmy kołem
I podążali prosto do zachodu,

10 
Gdym nagle swojem jął miarkować czołem,

Ze mi coś na nie większe blaski roni,
Więc nowej rzeczy dziwić się począłem

13 
I ku szczytowi brwi uniosłem dłoni,

Aby się oczom jak blaskochron kładła,
Co od nadmiaru jaskrawości broni.

16 
Jako od wody albo od zwierciadła

Odbita strzała jasnego promienia
W stronę przeciwną odpryska niż padła,

19 
I — co z nauki albo z doświadczenia

Wiemy — od pionu odchyla się tyle,
Ile wynosił kąt jej uderzenia,

22 
Tak wydawało mi się pod tę chwilę,

Że skądś odbite światło[1] we mnie runie:
Więc twarzy przed tą jasnością uchylę.

25 
»Ojcze mój«, pytam, »co jest w ognia łunie?

Zasłona dłoni na nią nie poradzi,
A oto, zda się, prosto ku nam sunie«...

28 
»Nie dziw się« odparł, »że bożej czeladzi

Widok źrenice twe jeszcze kaleczy:
To poseł, który w górę poprowadzi.

31 
Rychło czas przyjdzie, kiedy ci tych rzeczy

Blizkość nie będzie przykra, ale błoga,
O ile zmysł jej podoła człowieczy«.

34 
Gdyśmy podeszli, gdzie stał poseł Boga,

Radośnie rzekł nam: »Wstępujcież w pokoju
Na łagodniejszą stromość tego proga«.


  1. skądś odbite światło. Z Boga pada na Anioła i odbite godzi w Dantego.