Ta strona została uwierzytelniona.
127
»Choćbyś sto masek«, rzekł, »włożył na lice,Oczy me przez nie głąb myśli postrzegą,
Ani im będą skryte tajemnice.
130
To co widziałeś, widziałeś dlatego,Byś otwarł serce wodom pojednania[1],
Które ze zdroju wieczystości biegą.
133
Pytałem nie jak człowiek, co odsłaniaRzeczy cielesne okiem z przed mogiły,
Niedowidzącem od chwili skonania,
136
Ale, by stopom twoim dodać siły,Jak się leniwe bodzie i oporne,
Gdy się ich zmysły wreszcie obudziły«.
139
Tak my stąpali przez zorze wieczorneW dal pozwalając zapuszczać się oku
Skróś przez promienie żarkie i przekorne
142
Nagle się ku nam tumany obłokuJęły przybliżać, jako noc czarniawe:
Trudno przed nimi było umknąć kroku.
145
— Aż nam odjęły powietrze i jawę.
PIEŚŃ XVI.[2]
1
Ciemności piekieł, albo noc wyzutaPod biednem niebem z wszelkich gwiazd widoku,
Gdy się ciemnemi chmurami okuta,
4
Równą zasłoną nie otuli wzroku,Jak ta mgła przykra, gęsta i chropawa[3],
Która zstąpiła nam teraz w obłoku.
- ↑ Byś otwarł serce wodom pojednania. Widzimy jak poeta w swej podróży zaziemskiej oczyszcza się kolejno z ziemskich namiętności; tu więc uczy się tłumić dawny gniew, przebaczać i kochać.
- ↑ Taras III. Gniew.
- ↑ Mgła przykra, gęsta i chropawa. Gniew przyćmiewa władze umysłowe, co symbolicznie jest wyrażone dymem gęstym i gryzącym.