Od skrzydeł i głos ten: Błogosławieni
Pokój czyniący,[1] nie czyniący szkody.
Po których zaraz idzie noc na świecie
I już migały gwiazdy po przestrzeni.
Mówiłem, czując mocy niedostatek
I drżąc, że nóg mych władza się rozplecie.
Dochodzi ściany i o tę granicę[2]
Utknęli, niby zholowany statek.
Wieści, przez nowe te biegnącej kraje,
Zaczem powiadam, obróciwszy lice:
Grzech w okoleniu, gdzie nas stopa wniosła?
Choć stają nogi, głos niech nie ustaje«
Do obowiązku, prości się i czyści;
Tu raźniej chodzą zapóźnione wiosła.
Ta rzecz przezemnie była ukazana;
Tak nie wypadnie zwłoka bez korzyści:
Wyszłem, jak to wiesz, miłość tkwi niezbędna,
Wrodzona, lub też wyrozumowana.
Lecz druga czasem pochybi w wyborze,
To mdła w działaniu, to zbyt nieoględna.