Piastunkę moich niemowlęcych pieśni;
Bez niej by zeszła cześć ma na marnicę.
Radaby dzisiaj przydać moja dusza
Rok więcej niż jej liczono, tej cieśni«.
Zda się, chciał »zamilcz« wyrzec giestem twarzy,
Ale nie zawsze wolę się przymusza.
Co je wywoła, a to tak najściślej,
Że im kto szczerszy, tem mniej wolą waży.
Więc duch zmilknąwszy, spojrzał mi w źrenice,
Gdzie wyraz duszy najjaśniej się kreśli.
Rzekł, »ale powiedz, czemu w twej zamkniętej
Twarzy ujrzałem śmiechu błyskawicę?«
To milczeć każe, a to mówić błaga;
Westchnąłem jeno — i byłem pojęty.
Odpowiedz na to duchowi prawdziwie,
Czego się z taką żywością domaga«.
Pytasz przyczyny, co mój uśmiech budzi;
Lecz się zdumiejesz bardziej niewątpliwie.
Jest ów Wirgiljusz, co twą pieśnią rządził,
Kiedyś opiewał i Bogów i ludzi.