Ta strona została uwierzytelniona.
79
Bo w owej, gdzie mi żyć kazano, cieśni,Cnota codziennie chyli się i ginie,
Zapadła w smutek pustoszy i pleśni«.
82
»Idź», odrzekł, »zbrodzień winien tej ruinie[1] —Widzę — w strzemieniu po ziemi wleczony
Gna w przepaść, kędy niema łaski winie.
85
Coraz to szybciej pędzi zwierz szalony,Aż z wiszącego dech wytrząsa zgoła
I trup zostawia strasznie poraniony.
88
Nie wiele drogi ubiegą te koła, —Tu spojrzał w niebo — a los ci ukaże
To, czemu mowa moja nie wydoła.
91
Teraz pozostań sam; czas w tym obszarzeJest dla nas cenny, a ja zbyt go trwonię,
Kiedy tak z tobą postępując, gwarzę«.
94
Jako się wyrwie z hufów na wygonieRycerz i pędzi cwałem przed innymi,
Ażeby chwałę zdobył w pierwszym gonie,
97
Tak ten poskoczył krokami rętszymi,A na ścieżynie pozostali ze mną
Ci dwaj, tak wielcy niegdyś mistrze ziemi.
100
Skoro zaś odbiegł tyle, że daremnoChciały go spatrzeć oczy wytężone,
Jak myśl za mową wytężona ciemną,
103
Ujrzałem drugie drzewo, obwieszoneOwocem w liści zielonych osłonce;
Dotąd za kopcem góry miało schronę.
106
Widma gromadą całą ku jabłonceWznosiły dłonie i błagalne oczy,
jak pacholęta chciwe i łaknące,
- ↑ zbrodzień winien tej ruinie. Forese we wstrząsającej wizji przepowiada śmierć swego brata, Corsa Donati, którego — w myśl Dantego — uznaje za sprawcę nieszczęść Florencji. Corso po wypędzeniu Białych i Dantego, został w r. 1308 sam oskarżony o bunt i zdradę. Villani (VIII, 96) opowiada, jak w ucieczce spadłszy z konia, został dobity od żołnierzy katalańskich.