Siostrzyczka Rachel stroi się, a stroi
I u zwierciadła siedzi w każdą porę.
Ja się zaś rąk mych zakrzątaniem cieszę;
Jak ją patrzenie, tak mnie czyn pokoi«
Świt pielgrzymowi tem milszy śród drogi,
Im bliżej zdąża ku rodzinnej strzesze.
A mój sen z nimi: zerwę się czem skorzéj,
Widząc, że Mistrze powstali na nogi.
W poszukiwaniu, gdzie jest jabłoń słodka[1]:
Ona dziś twoję oskomę umorzy«.
A były dla mnie tak lube i świeże,
Iż żadna z niemi nie zrówna łakotka.
Iścia ku szczytom i wyruszam śmieléj,
Jakby u ramion wyrosło mi pierze.
I przestąpili stopień ostateczny,
Ku oczom moim Mistrz oczyma strzeli
Poznałeś, synu; wstąp na ziemię jasną,
Gdzie hart mych źrenic jest niedostateczny.
Teraz twój zapał niechaj ci przewodzi;
Rzuciłeś dróżkę i bystrą i ciasną.
- ↑ jabłoń słodka, tj. prawdziwe dobro.